Warning: session_start(): Failed to read session data: user (path: ) in /home/www/resinet2020/html/inc/Session.php on line 22
Recenzja: "Za jakie grzechy, dobry Boże?" | Rzeszów | Serwis Rozrywkowy RESINET.PL Res Login

Recenzja: "Za jakie grzechy, dobry Boże?"

Dominik Nykiel recenzuje francuską komedię  "Za jakie grzechy, dobry Boże?".
fot. Gutek Film
Reklama
Punktem wyjścia dla komedii, którą reklamowano jako „największy francuski hit od czasu „Nietykalnych”, z powodzeniem mógłby być dowcip w stylu: spotykają się Francuz, Żyd, Arab i Chińczyk… Co ich łączy ? Najkrócej mówiąc: KOBIETY. Co ich dzieli? Najkrócej mówiąc: KULTUROWOŚĆ. A wszystko przez to, że pewien bogaty Francuz ma cztery córki, z których trzy już – w regularnych odstępach - wyszły za nie-Francuzów. A że tatuś jest konserwatystą i marzyli mu się zięciowie w „narodowych barwach”, w których żyłach płynie czysta francuska krew, to powoduje ciąg rodzinnych słowno-sytuacyjnych nieporozumień i napięć. Nadzieją na spełnienie rodzicielskich marzeń jest jeszcze piękna czwarta córka. I tego, czy jej życiowe decyzje będą w tej wielokulturowej rodzinie powiedzeniową wisienką na torcie, czy też samym tortem, wyczekujemy w niecierpliwością wraz z jej wiecznie strojącym miny niezadowolenia ojcem.

„Za jakie grzechy, dobry Boże?” nie jest filmem na miarę „Nietykalnych”, którego szczerą sympatią darzy już miliony widzów i który można oglądać na okrągło, bo za każdym razem tak samo śmieszy. W dodatku poprawia nastrój lepiej niż tabliczka czekolady, ponieważ skrywa w sobie tak bardzo potrzebny życiowy optymizm i życiową prostotę. Ale trzeba oddać tej najnowszej propozycji z Francji, że jest to jednak film lekki, przyjemny, z pomysłem, polotem i smakiem. I, co najważniejsze, jest niewymuszenie zabawny, czego naturalnie oczekuje się od komedii, a co nie zawsze się dostaje. „Za jakie grzechy…” bazuje na inteligentnym humorze - bez uciekania się do scen wulgarnych (w mowie i czynie) - który doceniają ludzie w różnym wieku – i to zarówno kobiety, jak i mężczyźni. A wspominam o tym, ponieważ myślenie o tym filmie w kategoriach kolejnego „filmu babskiego” jest wielkim błędem. Z tego względu, że nie „babskie” kwestie są tu najważniejsze, lecz kwestie różnic kulturowych. I to one napędzają fabułę i wywołują największy śmiech. Ot, chociażby ta z obrzezaniem, czy też ta przy żłóbku, w której pojawia się odmienność w postrzeganiu roli Chrystusa na Ziemi. Niby mała rzecz a śmieszy. I jeszcze daje do myślenia.

Nie ma w filmie opatrzonych twarzy i znanych nazwisk, co oprócz wszystkich wspomnianych wyżej atutów, jest dodatkową zaletą filmu. W każdym razie i tak najlepszą formą reklamy dla „Za jakie grzechy…” nie są i nie będą nawet najbardziej entuzjastyczne recenzje i piękne hasła-wabiki, ale rekomendacje znajomych, którzy już film widzieli. Natomiast dla naszych filmowców jest to na pewno jeden z tych zagranicznych tytułów, na przykładzie którego powinni uczyć się, jak zrobić inteligentną i śmieszną komedię, po obejrzeniu której nie czuje się konsternacji i niesmaku. Bo za jakie grzechy musimy tak męczyć się w kinie? A przecież może być tak zabawnie i przyjemnie, jak chociażby w tym filmowym przypadku.

Dominik Nykiel
dominon@interia.pl
 
 
Facebook Google+ Twitter
Reklama
Reklama
Reklama

Warning: session_start(): Failed to initialize storage module: user (path: ) in /home/www/resinet2020/html/menu_top/nowa_stopka.php on line 2