Film Guillaume Caneta opowiada, przede wszystkim, właśnie o rodzinie. Skupia się przy tym w szczególności na dwóch jej członkach: braciach. Młodszy jest policjantem, starszy, jeszcze w latach młodości, zszedł na złą ścieżkę i dopiero niedawno wyszedł z więzienia. Ich charakterystyka jest nieprzypadkowa, więc jak można się łatwo domyślać, obaj wkrótce staną naprzeciw siebie. Zawodowo jako przeciwnicy (starszy znów zajmie się bandytyzmem), według krwi jednak jako bracia…
To, co w tym filmie może się podobać, to czas i miejsce akcji: lata 70. XX wieku, Brooklyn. Ileż to wspaniałych filmów policyjnych powstało w latach 70.! („Brudny Harry”, „Francuski łącznik”, „Serpico”). I znów – ileż to wspaniałych filmów lokowało swoje historie właśnie na Brooklynie. W szczególności filmów gangsterskich.
„Więzy krwi” w tej materii oddają dobrze ducha, może nie tamtego miejsca, ale tamtych dzieł. Bo to właśnie głównie z filmów dowiadujemy się jak działa i wygląda Ameryka. Można więc tu zobaczyć potężne Cadillaki, mężczyzn z wąsami, „pekaesami” i w „dzwonach”, marynarki z łatami na łokciach (nie żeby nie było ich teraz, ale wtedy były bardziej popularne). Już więc sama historia osadzona w Ameryce lat 70. jest sympatycznym widokiem dla oka, tym bardziej, że filmy, których akcja dzieje się w tym konkretnym miejscu i czasie, nie są dziś zbyt popularne.
To, co również może stanowić zachętę do obejrzenia tego filmu, to finalne rozwiązanie całej sytuacji, jaka w trakcie trwania filmu się zaognia. Zdrowy rozsądek kontra tytułowe więzi krwi. Sytuacja, zdawałoby się, patowa, doczeka się rozwiązania na miarę niezłego dramatu i dreszczowca sensacyjnego.
Wszystko byłoby więc jak trzeba, gdyby nie pewien drobny szkopuł. Otóż, oglądając „Więzy krwi”, nie można pozbyć się wrażenia, że to wszystko już gdzieś, kiedyś było. I nie myślę tu o tej wspomnianej Ameryce lat 70., marynarkach i wąsach. Niechby to zostało. Ale wszystko inne? Nie potrafię Państwu powiedzieć, z jakich konkretnie innych filmów „Więzy krwi” kalkują, ale ręczę, że to wszystko już kiedyś przerabiałem.