Przecież chyba już wszyscy zainteresowani go widzieli (?) i pewnie też wszyscy piszący o kinie już o nim napisali (?). Tyle że ja na temat „Transformersów: Wieku zagłady” nie rozmawiałem z ani jedną osobą, która widziała film, i nie czytałem ani jednego tekstu, który by go dotyczył. Nic. Zasłyszałem tylko jedną opinię: że to najgorsza z części… I chyba właśnie dlatego, jako umiarkowany fan tego cyklu, ale jednak fan, który już wcześniej pisał o nim, krótko wyleję swoje żale. Tak, by poczuć się lepiej i w końcu przestać myśleć o nowej odsłonie „Transformersów”.
Fabuła nie angażuje…*
Intensywne i ciepłe kadry już nie grzeją…*
Wielkie autoboty już nie porywają…*
Spektakularne efekty już nie uwodzą i nie czarują oczu…*
Bohaterowie jakoś już nie wzbudzają empatii…*
Nowa i seksowna dziewczyna (znowu blondynka…) już tak nie skupia wzroku, jak niegdyś Megan Fox…*
Długość filmu nie jest już nieodczuwalna…*
Perspektywa kolejnej części (podobno ta jest wprowadzeniem do nowej trylogii) już nie kręci*
Jedynie co ciągle bawi i jednocześnie niezmiennie irytuje, to wiecznie białe koszulki bohaterki, którym nie straszny jest nawet wiek zagłady…*
*- niepotrzebne skreślić
dominon@interia.pl