Wszystko byłoby pięknie i ładnie gdyby nie to, że przez pierwsze trzydzieści minut filmu ciężko jest zorientować się w sytuacji. Nie tylko nie wiadomo o co chodzi w rozgrywających się na ekranie wydarzeniach, ale również trudno połapać się w tym, kim jest bohater Penna. To wprowadza dyskomfort i mocno utrudnia oglądanie. Kiedy jednak już przebrniemy przez te wszystkie zawiłości i opadnie ekranowy chaos, okazuje się, że mamy do czynienia z kolejnym klonem „Uprowadzonej”. Co w sumie nie powinno dziwić, ponieważ reżyserem „Gunmana” jest właśnie reżyser pierwszej części „Uprowadzonej”. Może i ta klonowatość nie jest jakimś wielkim grzechem, ale ile można oglądać filmów, które są jak wyrób czekoladopodobny? Tym bardziej, że „Gunman” to film z ambicjami. A te wiążą się z ukazaniem ciemnych interesów dokonywanych pod płaszczykiem pomocy humanitarnej. Konkretnie: bezwzględnego przejmowania przez wielkie koncerny zasobów naturalnych Afryki.
Niestety ostatecznie „Gunman” jest filmem poniżej oczekiwań. Jeśli więc komuś nie przeszkadza jego powtarzalność i przewidywalność, a wystarczy tylko osoba umięśnionego i mocno niechlujnego tutaj Seana Penna, który leje każdego, kto mu się nawinie, to nie będzie zawiedziony.





![Prace wykończeniowe na budowie nowego komisariatu Policji w Rzeszowie [ZDJĘCIA]](http://www.resinet.pl/img_crop/x-270/y-140/_foty_news/347/49391_240508141827_img_0015_1.jpg)


![Podkarpackie Centrum Lekkoatletyczne UR [Zdjęcia z 12.07.2018]](http://www.resinet.pl/img_crop/x-270/y-140/_foty_news/282/42338_190715135153_img_20190712_120038.jpg)














